Chodzenie po górach …

może znaczyć więcej

Chodzenie po górach

(… część 2)

Gdyby więc ekspedycji Klubu Strzeleckiego udało się jednoznacznie ustalić że Strzelecki musiał wejść na Mt Townsend, aby upewnić się że Mt Kosciuszko jest najwyższym wierzchołkiem masywu (jak twierdzi Clews), to byłby to interesujący przyczynek do historii polskich odkryć geograficznych.

Przy okazji mogłoby się okazać że Strzelecki był nie tylko na Mt Townsend, ale również na Alice Rawson Peak (2145 m), co jest wielce prawdopodobne, bo odległość między tymi wierzchołkami wynosi ok. pół kilometra i idzie się głównie w dół przy niewielkiej różnicy wysokości (65 m). Dobry piechur bez dużego obciążenia przejdzie ten odcinek w około 10 minut.

Byłem na Alice Rawson, ale dawno i w innym celu. Szedłem do Geehi i wiedziałem, że czeka mnie daleka i trudna droga (do celu doszedłem o 10 w nocy). Nie rozglądałem się za widokiem kanionu. Szukałem grzbietu Townsenda (Townsend Spur) i nie wdrapałem się na wszystkie skałki stanowiące kulminację tej góry.

Z obu szczytów, Townsend i Alice Rawson, najpiękniejszą częścią panoramy jest widok jeziora Albina. Ono, przede wszystkim, przykuwa uwagę zwłaszcza Polaka, ponieważ przypomina Dolinę Pięciu Stawów Polskich.
Jednakże fakt, że Alice Rawson znajduje się na krawędzi grzbietu, i że ta właśnie góra ogranicza widoczność kanionu z Mt Townsend, sugeruje, że to właśnie z „punktu” obecnie posiadającego imię Alice opisał Strzelecki ten „straszny kanion” (Lady Northcote Canyon).

Powyższe przypuszczenie można łatwo zweryfikować zaglądając do książki Alana Andrewsa „Kosciusko The Mountain in History”, gdzie na str. 162 zamieszczono litografię i szkic do niej Eugene von Guerarda [2] pokazujące widok z Mt Townsend w kierunku północno – wschodnim.
Widać na niej skałki Alice Rawson, a za nimi głęboko wciśniętą dolinę, która jednakże nie przypomina kanionu, tym bardziej strasznego. Trzeba dopiero wejść na Alice Rawson, aby go dobrze zobaczyć. Oczywiście, mowy nie ma, aby ten straszny kanion zobaczyć z Abbott Peak.

Myślę że ekipa Oskara potrafi wyjaśnić tą sprawę i udokumentować swoje stanowisko za pomocą fotografii i filmu. Artykuły na ten temat mogłyby się pojawić nie tylko w Tygodniku Polskim, ale również w wydawnictwach geograficznych i geodezyjnych, zarówno w Polsce jak i w Australii.
W Polsce takim opracowaniem byłyby też zainteresowane pisma podróżnicze i turystyczne, a w Australii periodyki bushwalkerów. Wyprawa Klubu i jej ustalenia miałyby z pewnością pewien posmaczek naukowy.

2.Pomoc Aborygenom w odzyskaniu ich nazwy, niesłusznie zastąpionej nazwą europejską.

Jak podaje Alan Andrews w powołanej powyżej książce, 2 sierpnia 1833 r. geodeta Granville Chetwynd-Stapylton pobił rekord wysokości w Australii, zdobywając, Mt Maragwall, liczący 1874 m.
Był to niemały wyczyn, osiągnięty siedem lat przed Strzeleckim, który na swojej mapie, załączonej do „Physical Description of New South Wales and Van Diemen’s Land” zamieścił tę nazwę jako jedną z nielicznych.

Dalsze jej losy (nazwy góry) są znakomitym przykładem funkcjonowania lizusostwa i kumoterstwa.
Przełożonym Stapletona był Thomas Mitchell, awansowany dzięki poparciu Sir George’a Murray. Obaj przyjażnili się. Więc Mitchell zrobił przyjemność Murrayowi, zamieniając nazwę szczytu na Murray. Był to wówczas najwyższy szczyt w Australii.
Z noty biograficznej w Australian Dictionary of Biography wynika, że Murray nigdy nie był w Australii, natomiast jako sekretarz d/s kolonii w Londynie „wysłał do Australii licznych urzędników trzeciej kategorii”.

Nic dziwnego, że ten szczytowy awans nie spotkał się ze zrozumieniem na Antypodach i w niejasnych okolicznościach nazwę zmieniono na Mt Morgan. Mamy tu ewidentny przykład zmiany nazwy nadanej przez oryginalnego odkrywcę w sposób nieuzasadniony jakimikolwiek względami merytorycznymi.
Mount Maragwall - Mt MorganNazwa aborygeńska, Mt Maragwall, powinna wrócić na mapy.

Mount Maragwall - Mt Morgan
Przesuń kursor na obrazek →

Mt Morgan jest górą pierwszej klasyMt Morgan jest górą pierwszej klasy, może nawet atrakcyjniejszą od Mt Townsend, ale jest położona na odludziu, blisko granicy z Australijskim Terytorium Stołecznym.
Zatem jest bardzo rzadko odwiedzana, a jeśli to podczas długich przejść z ACT do Parku Narodowego Kosciuszko.

Wydaje mi się że najprostszym sposobem byłoby założenie bazy w Adaminaby, skąd na północ, w pobliże granicy z ACT, prowadzi droga Yaouk. Tu zaczyna się Long Pine Trail. Po przejściu ok. 3 km, dochodzi się do punktu odległego od Mt Morgan o około 3 km (w prostej linii).
Ok. 2 km na zachód od Mt Morgan znajduje się też inny interesujący wierzchołek Half Moon, którego nazwa jest czasem utożsamiana z Mt Morgan.

Po zaznajomieniu się z trasą można by zaprosić na taką wycieczkę reprezentanta, lub dwóch, Aborygenów, aby uświadomić im, że Polacy w Australii dbają o ich dziedzictwo.
Polacy w roli przewodników dla Aborygenów na ich terenie - to chyba niezły temat na film ?

Janusz Rygielski

[ 2 ] Austriacki malarz Eugene von Guerard spędził w Australii 30 lat i był członkiem ekspedycji von Neumayera w Górach Śnieżnych w 1862 r.
Pozostawił przepiękne obrazy, litografie i szkice tego regionu, znajdujące się w różych muzeach Australii.   ||  Powrót do   _góry_

Artykuł ukazał się w „Tygodniku Polskim” z dn. 24.08.2011 _Zobacz_ fragment.