Mt Kosciuszko Inc. - Jak to się zaczęło

 

Poniżej zamieszczamy treść listu do redakcji, jaki ukazał się na łamach wychodzącego w Perth, w Australii Zachodniej, miesięcznika „Kurier Zachodni” w roku 2001.
Jego autorką jest dr Anna Habryn.

„ Niedawno (w 2001 r.) TV Polonia nadała reportaż, w którym wystąpili potomkowie Strzeleckiego (nie Edmunda co prawda, ale jego brata, Piotra) mieszkający w NSW.

Bohaterowie reportażu wzruszyli mnie swoimi deklaracjami, że „póki żyją, nie pozwolą aby zmieniono nazwę Góry Kościuszki”.

Zakusy takie czynione są - jak wiadomo - od dawna, a przy okazji realizowania w NSW polityki „podwójnego nazewnictwa” (dodawania do nazwy historycznej drugiej, w języku Aborygenów) miejscowi politycy publicznie wypowiadali się lekceważąco o zasługach Strzeleckiego.

Nasz „Kosciuszko” jest wyraźnie solą w oku tych wszystkich, którzy nic nie chcą wiedzieć o Strzeleckim i jego miejscu w historii Australii. „Przeciętny” Australijczyk, zamieszkały tu od pokoleń jest ciągle ksenofobem! A przecież wiadomo, że przodkowie wielu z tych Australijczyków osiedlili się tutaj w wyniku działalności naszego rodaka: jego badań opisów tej ziemi, map opublikowanych w Anglii w połowie XIX wieku. I ta teza da się udowodnić.

Co więcej - została już udowodniona w książce Lecha Paszkowskiego: „Sir Paul Edmund de Strzelecki… ”. Tylko - kto z owych „przeciętnych” Australijczyków bierze takie książki do ręki?! Dlatego jest oczywiste, ze nic tu nie pomoże naiwna wiara w sprawiedliwość historii. Nic nie pomogą protesty pojedynczych ludzi, a nawet organizacji polonijnych. Wystarczy kilkunastu radnych o „przeciętnej” wiedzy historycznej, a nazwa Mt Kosciuszko przestanie figurować na lokalnych mapach. Stracimy ów obiekt naszej dumy, dowód, że nie jesteśmy w tej Australii przybłędami, że „nasi” byli tu wtedy, gdy kraj ten dopiero się odkrywało.
Nazwa Mount Kosciuszko może zniknąć z mapy, choćby krewni Strzeleckiego protestowali.

 Chyba, że …

Chyba, że ktoś zmusi owego „przeciętnego” Australijczyka do pokochania Strzeleckiego! Szalony pomysł? Wcale nie.

Biografia Strzeleckiego to materiał na film. Więcej:  na romantyczny, awanturniczo-sensacyjny serial telewizyjny. Kostiumowy, oczywiście. Takie się ogląda masowo i najchętniej.

Otóż - taki film może powstać jeśli stanie za nim cała Polonia, ze swym patriotycznym zapałem, wpływami i pieniężnymi. Owszem, taki film mógłby mieć wymiar „globalny”, bo nasz bohater odkrywał nie tylko Australię ale prowadził swoje badania także w innych krajach, m.in. w Ameryce, gdzie też żyją miliony Polaków…
To duże przedsięwzięcie, ale możliwe do zrealizowania.

A sama postać Strzeleckiego? Nadaje się do pokochania, jak najbardziej.

Był czarujący, miał olbrzymią wiedzę i serce wrażliwe na ludzką krzywdę był cudownym rozmówcą, robił furorę w salonach, budził natychmiastową sympatię we wszystkich kobietach, niezależnie od wieku, a zazdrość i agresję wielu mężczyznach…

Pomysł filmu już został rzucony. Teraz chodzi o to, jak dalece Polonia australijska zechce go poprzeć”.


Rok później, w Perth zarejestrowana została oficjalnie organizacja o nazwie „Mt Kosciuszko Incorporated.”

Mt Kosciuszko Inc. jest organizacją społeczną, niekomercyjną, inspirującą zainteresowanie tą częścią ciekawej, ale niezbyt dobrze znanej historii Australii, która dotyczy działalności Polaków na tym kontynencie.