Paweł E. Strzelecki w powieści Nancy Cato
North-West by South

Witold Łukasiak

Nancy Cato to uznana pisarka australijska, która wydała około dwudziestu książek o różorodnej tematyce, w tym dwa tomy poezji, książki dla dzieci oraz biografie. Zajmowała się także dziennikarstwem i krytyką literacką, pisząc do wielu australijskich periodyków.
Ale najbardziej znana jest jako autorka powieści historycznych (napisała ich około dziesięciu), w których wyjątkowo trafnie potrafiła odtworzyć klimat dawnej Australii.

Nancy Cato urodziła się w 1917 roku, w Adelajdzie. Tam ukończyła Presbyterian Ladies College, dyplom otrzymała w 1939 roku, a następnie studiowała w South Australian School of Arts. W 1941 roku poślubiła znanego kierowcę wyścigów samochodowych, Eldreda Normana, z którym dużo podróżowała po świecie. Była matką dwóch synów i córki.
Miała członkostwo Australian Society of Authors i South Australian Branch of the Fellowship Of Australian Writers. Otrzymała szereg odznaczeń prestiżowych instytucji, między innymi doktorat honorowy University of Queensland oraz Order of Australia. Pod koniec życia osiadła w Queensland, gdzie aktywnie działała na rzecz ochrony przyrody. Zmarła w 2000 roku, w Noosa.

Najbardziej znane powieści Nancy Cato to: All the Rivers Run, Brown Sugar, Mister Maloga, Queen Trucanini oraz North-West by South.
Ta ostatnia jest dla nas wyjątkowo interesująca, ponieważ jednym z bohaterów jest Sir Paweł Edmund de Strzelecki.
Autorka w sposób przekonywujący odtwarza ostatnie lata życia Sir Johna Franklina, humanitarnego gubernatora Tasmanii w latach 1837-1843, badacza Arktyki, tragicznie zaginionego w 1847 roku na lodowych przestrzeniach Bieguna Północnego. A także dzieje jego pięknej i inteligentnej żony, lady Jane Franklin oraz osób z nimi związanych.

W czasie gdy Franklin sprawował rządy na Tasmanii, przebywał tam Strzelecki, prowadząc badania wyspy (od 24 lipca 1840 roku do 24 września 1842 roku).

okładka north-west

Strzelecki pierwszy raz pojawia się na kartach książki (New English Library, London ,1986) gdy lady Jane Franklin spotyka go w Sydney, a Nancy Cato stwierdza (strona 155), że „nowa gwiazda zabłysła na jej (Jane) firmamencie”.

„Hrabia Paweł Edward (tu pomyłka autorki, gdyż drugie imię naszego badacza to Edmund) de Strzelecki, wysoko urodzony polski arystokrata, jak (Jane) entuzjastycznie pisała do Mary (Maconachie, przyjaciółka), przebywał często w rezydencji gubernatora (Gippsa), gdzie bywa honorowym gościem.

Okazał się wyjątkowo czarujący, a całując jej dłoń z kurtuazją i delikatnie, dawał tym do zrozumienia subtelnie i z respektem, że w innych okolicznościach życzył by sobie całować więej niż jej rękę
Jego akcent był fascynujący, maniery nieskazitelne, a twarz, która zawsze pociągała ją bardziej niż jego salonowy, dobry wygląd, miała chropowatą moc i odzwierciedlała duszę człowieka przywykłego do przebywania na wolnym powietrzu.
Był osobą zawsze mile widzianą u szacownych rodzin MacArthurów i Kingów, nowej arystokracji świeżo powstałej kolonii. Obiecał, że już niedługo odwiedzi Van Diemen's Land (Tasmanię), a Jane zapewniła go o serdecznym przyjęciu przez Sir Johna (gubernatora Tasmanii)”.

Eleonor, kilkunastoletnia córka Sir Johna, opisywała na bieżąco życie mieszkańców rezydencji Franklinów, między innymi przekazała następujące wydarzenie, które Nancy Cato opisuje (strona 180):

„Tata miał także nowego przyjaciela w osobie hrabiego de Strzeleckiego, którego nazwiska nigdy nie mogłam przeliterować do swojego pamiętnika. Pojawił się on prosto z buszu, w podróżym stroju: kurtce z kieszeniami zapinanymi na guziki, w mocnych sztruksowych spodniach, w kapeluszu z szerokim rondem na głowie, oraz z plecakiem na plecach pełnym geologicznych próbek. Zdarzyło się to podczas wystawnego obiadu, wydanego dla oficerów statków Erebus i Terror, ale tata powitał go jak starego przyjaciela. Wejdź, wejdź - zawołał serdecznie - Nie przejmuj się swoim leśnym ubiorem, wszyscy tu jesteśmy podróżnikami”.

Przed podróżą do Nowej Zelandii, gubernator opowiadał Jane o kłopotach urzędowych. Dialog małżonków dotyczący Strzeleckiego przebiega tak (strona 181):

„Wiedz o tym, że łatwiej mogę pokonać Montagu (sekretarz kolonii) korzystając z porad Strzeleckiego. Jest on bezstronny, niezaangażowany pod żadnym względem, a widzi lokalne spory jasno i ocenia mądrze - powiedział sir John.
Ma on wybitny umysł. Jestem taka zadowolona, że darzy cię przyjaźnią i pomoże rozwiązać wszystkie nasze kłopoty. Jest on najbardziej kulturalnym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam - odpowiedziała Jane.
Dobrze się składa, gdyż wraca on z wyprawy na półocny-zachód już w przyszłym tygodniu, tak więc nie będę jadł obiadu samotnie” - zakończył sir John”.

Na stronach 187 i 193 Nancy Cato pisze, że gdy Strzelecki przyjedżał do Hobart z wypraw badawczych, zawsze był gościem w rezydencji gubernatora, ale główną kwaterę miał w Launceston, gdyż tam mógł się bardziej skoncentrować nad swoimi badaniami.

Lady Jane Franklin opracowywała projekt Muzeum Tasmańskiego (strona 199), w którym „będziemy mieli skarby sztuki, kopie greckich rzeźb, portrety takich odkrywców jak Ross i Strzelecki” - mówiła z entuzjazmem.

Dalej Nancy Cato o naszym badaczu:

„Hrabia Strzelecki, który rezydował w rządowej siedzibie w Launceston, przyjechał do Hobart na kilka tygodni. Z uwagą wysłuchał ostatnich nowinek. Jane przyniosła wszystkie projekty, zgromadzone przez nią dla muzeum, wręczając jej własny szkic frontowej elewacji w greckim stylu, projektu kapitana Swanstona, twórcy planu wzorcowego wiezienia w Port Arthur. Hrabia zaakceptował jej rysunek, ale odrzucił projekt Swanstona.
Jest za duży, za kosztowny - zaopiniował. - Co to jest wytworne i okazale, ale bezpretensjonalne, tego Pani potrzebuje”.

(Aby bardziej oddać atmosferę książki, ostatnie zdanie powtarzam dokładnie za Nancy Cato:
„Zis is too large, too expensive he opined. Something elegant and imposing wizout being pretentious is what you require, Ma'am.”)

„Jak zwykle Jane mogła polegać na jego zdrowym rozsądku i mądrych radach.
Pewnego dnia, kiedy hrabia demonstrował instrumenty do analizy zawartości gazu w próbce tasmańskiego węgla, i ustawił je na stole w bibliotece, Jane zauważyła ze zdumieniem, że Sophy (siostrzenica sir Johna, która mieszkała z Franklinami) była tym ogromnie zainteresowana. Co więcej, hrabia był tego świadom i aby ją powstrzymać od posługiwania się aparaturą, żartobliwie trzymał jej dłoń w swojej.

Ostatnio Sophy zachowywała się dziwnie, jednego dnia była blada i kaprysiła, a następnego ogarniała ją wesołość bez przyczyny. Hrabia Strzelecki (nie związany z nikim; już wcześniej dał do zrozumienia, że jego uczucia zostały przy młodzieńczej miłości, która ciągle czekała na niego w Polsce) zauważył wyzwanie w jej oczach i figlarnym uśmiechu i prawdopodobnie myślał, że dobre maniery wymagają odpowiedzi.

Nikt nie powinien potępić tego mężczyzny za trochę flirtu. Przez większość czasu wiódł on spartański żywot, gdyż albo prowadził badania w terenie albo pracował nad swoją książką p.t. Physical Description …, która stawała się wielkim dziełem naukowym. Ciężko go było przekonać do uczestniczenia w rozrywkach stolicy.
Skąd więc ten ostry bół w piersiach, gdy patrzyła na niego i Sophy, zarumienioną i szczęśliwą, pochyloną nad niebieskim ogniem palnika.

Pamiętała, że kiedy spotkała go w Sydney, rozmawiała właściwie tylko z nim. Jednak ona była o pięć lat starsza od niego, a Sophy młoda. Patrząc krytycznie na siebie, Jane wiedziała, co ją deprymuje. Kiedy kobieta przekroczy pięćdziesiątkę zdaje sobie sprawę że się starzeje i nie jest już tak atrakcyjna dla mężczyzn.
Gdy później nadmieniła o tym w liście do Mary ta odpisała, mając na myśli Sophy: wystarczająco młoda, aby być jego córką, gdyż Mary świetnie czytała między wierszami”.

Pisząc o innej postaci historycznej (strona 201), Nancy Cato dodaje:

„Roland Gunn, który znów zamieszkał na północy wyspy, uważał Strzeleckiego za idealnego towarzysza do wędrówek przez tasmański busz, ale upadek z konia spowodował złamanie kości nogi i unieruchomił go (Gunna) w domu na długie miesiące”.

Dalej o Strzeleckim i jego młodej przyjaciółce czytamy (strona 205):

„Sophy była przygnębiona i apatyczna od czasu, kiedy hrabia Strzelecki powrócił do Launceston. Lubiła przebywać w jego towarzystwie. Hrabia przywracał jej wiarę w siebie i równowagę duchową. (Po tym, jak James Ross, w którym była zakochana, opuścił ją i pojechał na wyprawę antarktyczną).
Jednak za jego energią i zapałem, jego zajmującymi anegdotami, za jego szerokimi, ruchliwymi, cierpkimi i śmiejącymi się ustami, wyczuwała jakże ukrytą tragedię - która pociągała ją do niego - nie wiedząc, że on także był wierny obrazowi jedynej, opuszczonej przed ponad 20 laty miłości”.

Także pisząc o poglądach Strzeleckiego na sprawę tubylców, którym współczuł, Nancy Cato ocenia właściwie Polaka (strona 216) :

„Wiedząc o hrabiego zainteresowaniu tubylcami, sir John napisał do swojego przyjaciela Strzeleckiego list, w którym donosił mu o małej grupie mężczyzn i chłopców schwytanych ostatnio na północnym zachodzie, w trakcie zakłuwania owcy dla zdobycia mięsa. Zostali oni odesłani do swoich. (Należy rozumieć że odesłano ich na Flinders Island, dokąd przetransportowano Aborygenów z Tasmanii i gdzie masowo wymierali). ”

Strzelecki planował podróż na Flinders Island, ponieważ chciał sprawdzić swoją teorię o wymieraniu tej rasy. Przeczuwał, że była mała nadzieja na jej przetrwanie. Ubolewał nad poczynaniami misjonarzy i innych, próbujących (na Flinders Island) dostosować życie tubylców do zwyczajów europejskich:
„zostawcie ich w spokoju, żeby mogli kultywować własne zwyczaje, i pozwólcie w pozostałych im ostatnich latach być szczęśliwymi”
- mówił Strzelecki. Był zadowolony, że sir John odrzucił plan ( opracowany przez Robinsona ) przesłania wszystkich tasmańskich Aborygenów na ląd stały, gdzie mieliby ukulturalniać dzikich pobratymców.

„Ten człowiek jest szalony, powiedział z mocą Strzelecki. On się łudzi, że jest tak wielki, iż może wyrokować o losach wszystkich rdzennych mieszkańców kontynentu. Oczywiście nie ma on pojęcia o wielkości Australii, o jej bezmiarze i dystansach z tym związanych. Był to program w najwyższym stopniu pochopny, a wręcz głupi.”

W tym monologu Nancy Cato też podkreśla akcent Strzeleckiego.

Na zakończenie autorka North-West by South - (strona 232) podsumowuje:

Hrabia Strzelecki, który był szarmancki w stosunku do Sophy, czarującym dla lady Franklin i życzliwym przyjacielem dla Sir Johna, opuścił ich udając się na ląd stały, a następnie do Anglii, aby dopilnować wydania swego dzieła. W rezydencji gubernatora w Hobart pozostawił po sobie trwale wrażenie. Panie zjednał pełnymi wdzięku manierami, łatwością europejskiego obejścia, witalności i zapałem. Jak to możliwe, że taki czarujący mężczyzna nie był żonaty, zastanawiano się.

Przed odjazdem hrabia zwierzył się Sir Johnowi, który z kolei powiedział o tym Jane, prosząc o dochowanie ścisłej tajemnicy, że podczas poszukiwań w Nowej Południowej Walii znalazł bogate złoża złota na zachód od Sydney, ale obiecał gubernatorowi (Gippsowi) nie ujawnić odkrycia z obawy przed niewiadomymi konsekwencjami, które mogłyby wyniknąć dla młodej kolonii”.

Nancy Cato pisząc North-West by South opierała się na rękopisach, pamiętnikach współczesnych, głównie lady Franklin i jej pasierbicy Eleonory, opracowaniach i raportach odkrywców oraz prasie z tamtego okresu.
Można więc śmiało założyć że odtworzyła czas i postacie z ogromnym realizmem.

Fragment artykułu W.Łukasiaka z _Tygodnika Polskiego_ Melbourne

Tygodnik Polski, Melbourne, 17.12.2003