Pierwszy spojrzałem w kalendarz.

z Szymonem Wieczorkiem, inicjatorem ustanowienia roku 2023
rokiem Pawła Edmunda Strzeleckiego
rozmawia Danuta Książkiewicz-Bartkowiak.


wywiad Szymona WieczorkaOtrzymaliśmy drogą mailową od Pana Szymona Wieczorka z Poznania wywiad związany z obchodami 150 rocznicy śmierci Pawła Edmunda Strzeleckiego jakiego udzielił dla Poznańskiego Informatora Kulturalnego IKS Pani Danucie Książkiewicz-Bartkowiak. Dziękujemy.


Zdzisław Leliwa - słowem wstępu.
Szóstego października (2023) minęła 150 rocznica śmierci Pawła E. Strzeleckiego. W ramach obchodów tej rocznicy odbyło się szereg imprez i wydarzeń, zarówno w Poznaniu jak i w muzeum Ziemi Średzkiej - dworku Koszuty.
Z Szymonem Wieczorkiem - poznaniakiem turystą z wykształcenia i zamiłowania,
od ponad 15 lat pracownik Wydawnictwa Miejskiego Posnania, rozmawia Danuta Książkiewicz-Bartkowiak, autorka kilkudziesięciu artykułów zamieszczonych na łamach KMP (Kronika Miasta Poznania).

Danuta Książkiewicz-Bartkowiak (D. K-B.): 
Jesteś zafascynowany Strzeleckim, ale dlaczego akurat nim? Przecież jest tyle ciekawych postaci.

Szymon Wieczorek (Sz. W.):
To pierwszy Polak, który okrążył Ziemię w celach naukowych, człowiek o bardzo szerokich horyzontach, wyróżniony honorowym doktoratem DCL (Doctor of Civil Law) Uniwersytetu Oxfordzkiego, oraz kilkoma innymi prestżowymi nagrodami.
Jego wiedza i charyzma zjednywały mu przyjaciół wśród wielu wybitnych osobistości epoki. Karol Darwin określał go jako kapitalnego faceta (a capital fellow). Strzelecki to człowiek, który odkrył złoto w Australii dziewięć lat przed wybuchem gorączki złota w Kalifornii.
Gdyby nie splot okoliczności, mógł zmienić historię tego kontynentu – może ci, którzy wyruszyli na podbój Kalifornii, przyjechaliby do Australii?
Jest postacią fascynującą i niesamowitą, o której niestety zapomnieliśmy.

D. K-B. Kiedy po raz pierwszy o nim usłyszałeś?

Sz. W.
W szkole podstawowej czytałem książkę „Tomek w krainie kangurów” Alfreda Szklarskiego. Pojawiła się dziecięca fascynacja podróżami i podróżnikami, która jednak nie mogła się rozwijać, ponieważ oprócz wzmianki w książce Szklarskiego nie było innych źródeł, szczególnie dla młodego czytelnika.
Teraz wiem, że wtedy istniała już biografia Strzeleckiego napisana przez Wacława Słabczyńskiego i wydana w 1957 roku, ale to jest biografia naukowa, a nie lektura popularna.
Dopiero w 2000 roku spełniłem marzenie swojego życia i wyjechałem do Australii. Jednym z głównych celów tej podróży, prócz zwiedzania, było zdobycie Góry Kościuszki.
Czytaj dalej - poniżej

artykuł ikx

D. K-B. Zdobyłeś?

Sz. W.
Oczywiście! Wyruszyliśmy z Thredbo. Podejście nie jest trudne, choć czasochłonne. Przejeżdżaliśmy wracając, przez miejscowość Jindabyne, w której stoi pomnik Strzeleckiego.
Jego autorem jest poznański rzeźbiarz Jerzy Sobociński. Monument jest usytuowany tak, że Strzelecki ręką pokazuje w stronę Góry Kościuszki.
I taka refleksja mnie wtedy naszła – jestem na drugiej półkuli, 16 tys. km od Polski, i widzę okazały pomnik słynnego poznaniaka.
Wtedy ani w Poznaniu, ani w całej Polsce nie było żadnego pomnika Strzeleckiego, prócz niepozornego obelisku w Głuszynie, gdzie się urodził. Jest jeszcze tablica na dziedzińcu PTPN i to wszystko.
Pomyślałem, że jest w tym coś niefajnego i niesprawiedliwego – za granicą Strzelecki jest znany i doceniany, natomiast w Polsce – praktycznie zapomniany. I że trzeba coś zrobić, żeby pamięć o Strzeleckim przywrócić, bo to postać ważna w historii Poznania, Wielkopolski i Polski.

D. K-B. Strzelecki był nie tylko odkrywcą, był przede wszystkim naukowcem.

Sz. W.
A także geologiem, geografem, hydrologiem, meteorologiem, mineralogiem, a nawet etnografem – interesował się ludnością indiańską w Kanadzie i Ameryce Południowej, badał ludność maoryską.
Jest uznawany za prekursora wulkanologii, bo jako jeden z pierwszych opisywał wulkany na Hawajach. Spektrum jego zainteresowań było ogromne.

D. K-B. Jaka była trasa podróży Strzeleckiego przez kontynenty?

Sz W.:
Wyruszył z Liverpoolu do Stanów Zjednoczonych i Kanady, a potem przez Meksyk, Brazylię, Argentynę, Ekwador, Chile, Markizy, Hawaje, Tahiti i Nową Zelandię dotarł do Australii, gdzie przebywał prawie cztery lata, mniej więcej tyle, co w Ameryce Północnej.

D. K-B. W listach do Adyny Turno, swojej wielkiej, niespełnionej miłości, pisał, że Australię przeszedł pieszo.

Sz. W.
To niesamowita rzecz. Znawcy tematu twierdzą, że Strzelecki przeszedł około 11 tys. km, rzeczywiście w przeważającej części pieszo, dodatkowo niosąc plecak z przyrządami, termometrami, barometrami i innymi instrumentami pomiarowymi.
Wyprawa do Gippslandu miała trwać trzy miesiące, a trwała pięć.

D. K-B. Czy Strzelecki wrócił do Głuszyny?

Sz. W.
Nie. Zmarł w Londynie i tam został pochowany. Do Poznania wróciły tylko jego prochy.

D. K-B. Rok 2023 Sejm uchwalił rokiem Strzeleckiego. To Twoja zasługa.

Sz. W.:
Nieprawda.

D. K-B. Nieprawda? A kto wyszedł z tą propozycją?

Sz. W.
Moja rola ograniczyła się do wystosowania prośby do posła Rafała Grupińskiego, aby wystąpił z inicjatywą uchwalenia roku 2023 rokiem Strzeleckiego do marszałek Sejmu.
Jego szybka reakcja i zdecydowanie spowodowały, że Sejm tę uchwałę przyjął.
Regulamin Sejmu mówi, że pod taką inicjatywą uchwałodawczą musi się podpisać co najmniej 15 posłów. Pod tym wnioskiem było ponad 70 podpisów. Przyjęto go przez aklamację, co się rzadko zdarza w polskim Sejmie.

D. K-B. Jednak gdybyś z tym pomysłem nie wystąpił, to kto by to zrobił?
Chyba nie ma zbyt wielu osób, które tak wiele wiedzą o Strzeleckim i tak są zafascynowane jego postacią!

Sz. W.
Zgódźmy się zatem, że pierwszy spojrzałem w kalendarz. Zbliża się 150. rocznica śmierci Pawła Edmunda Strzeleckiego i uznałem, że jest to okazja do szerszego zainteresowania tą postacią. Bo że jest fascynująca, nie mam najmniejszych wątpliwości.
Na facebooku uruchomiłem stronę pod nazwą „Paweł Edmund Strzelecki reaktywacja pamięci”, dzięki której udało mi się nawiązać kontakt z Marzeną Moryson-Patalas z Rady Osiedla Głuszyna w sprawie przeniesienia miniatury pomnika Strzeleckiego z Jindabyne sprzed nieistniejącego Gimnazjum im. Pawła E. Strzeleckiego na Łazarzu do parku w Głuszynie.
Następnym etapem było spotkanie z tobą (D. K-B.) i zawiązanie się nieformalnej grupy z prezesem Fundacji Rozwoju Miasta Poznania Przemysławem Trawą oraz biznesmenami Januszem Tomaszkiewiczem i Waldemarem Górką. To kolejni entuzjaści tej postaci.
Pan Janusz Tomaszkiewicz ufundował tablicę, która zostanie wmurowana na Wzgórzu św. Wojciecha, gdzie w 1997 roku w Krypcie Zasłużonych Wielkopolan kościoła św. Wojciecha złożono przeniesione z Wielkiej Brytanii prochy Strzeleckiego.

Danuta Książkiewicz-Bartkowiak: Nawiązałeś też kontakt ze stowarzyszeniem K.H.Inc. z Sydney.

Szymon Wieczorek:
Tak. Stowarzyszenie zaoferowało nam pomoc merytoryczną oraz wsparcie w realizacji wspólnych przedsięwzięć. Zaproponowało współpracę w ramach międzynarodowego konkursu poświęconego Strzeleckiemu, nad którego organizacją już intensywnie pracuje, oraz udostępniło scenariusz spektaklu.
Skontaktowały się też ze mną osoby, które chciałyby wykonać w Poznaniu mural poświęcony Strzeleckiemu. Propozycji i pomysłów jest dużo więcej.

fajs