Strzelecki w ciemnym zwierciadle

Lech Paszkowski Melbourne, Australia
Tekst ukazał się w londyńskich „Wiadomościach”

Miss Helen Heney była znana dotąd w Australii jako przyjaciółka Polaków oraz autorka książki o życiu polskiego ziemiaństwa p.t.„The Proud Lady”. Tematu do tej powieści dostarczył jej pobyt w Polsce w latach 1930-36. Osobiście łączyła mnie z autorką ożywiona korespondencja z lat 1954-54 oraz szereg doznanych uprzejmości.
Ukazała się / obecnie nowa - (1961) / biografia Strzeleckiego _[1]_, która prawdopodobnie nie przejdzie bez echa. Napisała ją Helen Heney.

Według pierwszych słów autorki „Strzelecki jest tylko małą postacią, nawet w historii Australii… (Strzelecki is only a minor figure, even in the history of Australia …)”.
Wstęp zaś kończy się słowami:

This study will be unaccetable to many, and this is the ultimate reason for making it. There aer many Poles in Australia now, many of them needing a figure to glorify; Strzelecki is the obvious candidate. Here they are presented with an interpretation an documents exensively quoted on which that estimate is based.
Thus each can make a judgment for himself.
”.
——————
„Studium to będzie nie do przyjęcia dla wielu i to jest ostatecznym powodem jego napisania. Jest teraz dużo Polaków w Australii, i wielu z nich potrzebujących postaci godnej gloryfikacji; Strzelecki jest oczywistym kandydatem.
Przedstawiono im tutaj interpretację oraz dokumenty szeroko cytowanie, na których ta ocena jest oparta. Tak więc każdy może osądzić dla siebie.”

Wypowiedź ta brzmi nieco jak zamknięcie jakiś porachunków z Polakami.

Założeniem Miss Heney jest to, że Strzelecki był tylko typem karierowicza, grającym teatralną rolę wielkości, był złym Polakiem - i jak można sądzić z treści książki, największym, niewybaczalnym jego grzechem, było to że nie ożenił się ze swoją pierwszą miłością, Adyną Turno.
Suma summarum - kreatura godna „pożałowania”. Autorka postawiła sobie za cel odbrązowienie słynnego podróżnika.
Jak tytuł książki wskazuje Miss Heney miała zdecydowaną tendencję pokazania Strzeleckiego w ciemnym świetle, czy też w ciemnym zwierciadle, przy czym natchnieniem wszelkich rozważań są relacje Narcyzy Żmichowskiej, drukowane w r. 1876 w Warszawie.

Życiorys Strzeleckiego pokazany przez Miss Heney nie odbiega wiele od znanych poprzednio biografii Havarda, Rawsona (por. recenzję Zygmunta Nowakowskiego z nr. 434 „Wiadomości”), czy Słabczyńskiego (por. moje [L.P.] omówienia z nr. 434 i 790 „Wiadomości”), chociaż miejscami robi wrażenie bogatszego w materiały. Trzeba tu podkreślić szerokie studia i poszukiwania archiwalne autorki na terenie Australii, Anglii i Ameryki, które wyjawiły nieraz nowe przyczynki, szczególnie rękopisy współczesne.
Największa różnica w porównaniu z poprzednimi biografiami, które zresztą Miss Heney potępia wszystkie w czambuł jako „płaskie” i „jednostronne”, leży w interpretacji faktów.
Poza tym ani Rawson ani Słabczyński nie przywiązywali zbyt wielkiej wagi do romansu Pawła i Adyny, natomiast w książce Helen Heney problem ten urasta do głównego zagadnienia życia Strzeleckiego.

Autorka wierna swoim założeniom tłumaczy większość posunięć i powiedzeń Strzeleckiego negatywnie, dopatrując się w nieszczerości oraz ukrytych motywów. Np. gdy Rawson przyjął pochlebny opis z Sydney, zamieszczony w książce Strzeleckiego, za dobrą monetę - Miss Heney dowodzi że Strzelecki napisał to jedynie by przypodobać się wpływowym osobom w Australii ponieważ rzeczywisty obraz Sydney był inny.

W innym miejscu pisze że „Strzelecki nie był wybitnym badaczem w Australii, ale miał znaczny talent do uzyskiwania sławy i publicznego zainteresowania we wszystkim czego dokonał
(Strzelecki was not outstanding in Australian exploration, but he had a Quite market talent for extracting fdame and public notice for whatever he did do)”.

O książce jego (Strzeleckiego) pisze że „ …pochwała z jaką niektórzy krytycy odnosili się do jego stylu jest trudną do zrozumienia”.
Tutaj można przytoczyć słowa Karola Darwina, skierowane do Strzeleckiego, a zdaje się nieznane autorce: „Składam Panu gratulacje z powodu ukończenia dzieła, które musiało kosztować pana wiele pracy i zadziwia mnie obfitość gębokich zagadnień, które Pan omawia”
- a dalej -
„Szczerze życzyłbym sobie, aby bodaj jedna czwarta naszych angielskich autorów mogła wyrażać swe myśli i pisać językiem bodaj w połowie tak żywym i prostym”.

Komu teraz wierzyć - Helen Heney czy Karolowi Darwinowi? Czy też może Darwin chciał się przypodobać Strzeleckiemu?

Według Autorki Strzelecki był złym Polakiem, bo nie wziął udziału w powstaniu listopadowym. Fakt ten nie został dotychczas wyjaśniony, więc nie można tego kategorycznie twierdzić i jest to tylko jeszcze jedna hipoteza wysunięta przez Helen Heney. Zarzucano również Strzeleckiemu iż nie brał udziału w życiu politycznym emigracji, że stronił od swych rodaków.

Cóż by przyszło podróżnikowi gdyby zamknął się w emigracyjnym ghettcie? Co za pożytek byłby gdyby wygłaszał mowy w gronie Polskiego Tow. Emigracyjnego, czy też w Hotelu Lambett - byłby jeszcze jednym pomocnikiem czy agentem księcia Adama? W historii tego okresu nic by to nie zmieniło.
Czy miał w r. 1863, mając 66 lat, chwytać za broń? W Australii kilkudziesięciu emigrantów polskich zdecydowało się w tym czasie na powrót do Polski. Cóż zdziałali? - Kilku zginęło, inni stracili zdrowie lub przekreślili swoją życiową karierę. Nikt dziś o szlachetnych ich czynach i zamiarach nie pamięta.

O tym że Strzelecki czuł się Polakiem świadczy choćby Góra Kościuszki na mapach Australii.
Karierowicz mógł ją łatwo nazwać Górę Królowej Wiktorii, czy Księcia Alberta, lub jakiegoś lorda, co otworzyłoby najszersze wrota do wszelakiej protekcji.

Na stronie 211 autorka zacytowała własne słowa Strzeleckiego: „Gdybym był młody moją największą przyjemnością było by zakończyć moje życie w kraju mego urodzenia, dla którego zachowuję najcieplejsze uczucie, ale w moim wieku 76-ciu lat przenoszenie się jest niebezpieczne, można jedynie uczepić się miejsca gdzie się jest, ale nie zaczynać nowe życie gdzie indziej”.
Miss Heney tłumaczy takie fakty i potwierdzenia - jako rzadkie przebłyski uczuć patriotycznych u podróżnika.

Autorka zarzucając innym biografom „jednostronność” nie spostrzega się że miejscami postać Strzeleckiego wygląda jak czarny charakter z opowieści o Dzikim Zachodzie: przypisuje mu się te same cechy ujemne. Na innych jednak kartach wygląda lepiej - zupełnie ludzko i plastycznie.

Tendencje autorki uwydatniają się również w apoteozie i wywyższaniu osób porównywanych ze Strzeleckim. Np. lekko rozgrzesza zarzuty stawiane dr Janowi Lotskiemu (Lhotsky'emu) i maluje go jako postać niezwykle dodatnią, zasługującą na same niemal superlatywy. Podczas gdy z punktu widzenia badań historycznych Lotski jest ciągle zagadką i trudno wyrobić sobie o nim zdecydowane zdanie.
Według Miss Heney Lotski był
„ … serdeczny, szczery, ofiarny i bez taktu, miły w swoim humorze i w koniecznych przygodach, godny podziwu w swoich odważnych i wymownych obronach potrzebujących … ”
- natomiast Strzelecki:
„ … sprytny, uprzejmy, oględny, niezmiennie mówiący słuszne rzeczy i rzadko, jeśli kiedykolwiek, obrażajacy wpływowych ludzi”.

Wielkie pochwały otrzymał również od Miss Heney ród Turnów, z którego pochodziła Adyna. Jakkolwiek dużo miejsca poświeciła autorka bezprawnemu tytułowaniu Strzeleckiego „hrabią” - pisze dwukrotnie o „tytule” tej rodziny.
Według herbarza szlachty utytułowanej Szymona Konarskiego, na którego autorytet zreszta Helen Heney się powołuje, Turnowie żadnego tytułu nie mieli. Notabene imię naszego wybitnego heraldyka podano w indeksie jako Stanisław (!).

Z odnalezionych przez Wacława Słabczyńskiego fragmentów pamiętnika Adyny Turno (z lat 1863, 1868, 1873) wcale też nie wynika że była ona tak bardzo inteligentną jak ją przedstawia Miss Heney, a co najważniejsze nie ma w tych zapiskach ani słowa o Strzeleckim.

Z drugiej strony autorka usiłuje przedstawić ród Strzeleckich herbu Oksza jako szlachtę zagrodową („cottage-gentry”). Jest to niesprawiedliwe i nieprawdziwe. Jeśli wspaniały w XV wieku senatorski ród Okszyców Strzeleckich zeszedł w poziomie i podupadł majątkowo to w żadnym razie nie był szlachtą zagrodową, chociaż do takiego poziomu przyrównał Strzeleckich Żychliński.
Gdy Kuratowscy, Mościccy, Gruszczyńscy czy Raczyńscy wydawali swoje córki za Strzeleckich to znaczy że tak źle z nimi nie było.

  [1] In a Dark Glass - The Story of Paul Edmund Strzelecki by H.M.E Heney, Agnus & Robertson, 1961; str. XVI i 2nl i 255 i 1nl i tabl.1._||_Powrót do  _góry_

Dalszą część opracowania Lecha Paszkowskiego przeczytasz na następnej stronie _kliknij tutaj_