Flinders Island - polska wyspa część 2

Janusz Rygielski.

 

W grupie wysp Furneaux nasz rodak znajdował się jednak w zupełnie innej sytuacji. Jego zadaniem było sprawdzenie map sporządzonych przez Flindersa.

Bez trudu mógł uzyskać lokalizację wysp, ich przylądków i zatok oraz szczytów górskich, mierząc bezpośrednio pozycje gwiazd (pomiar nocą, na plaży, to żaden problem), lub przenosząc współrzędne wcześniej wyznaczonych punktów.
Przebywając wyłącznie na plażach, bez trudu mógł ustalić położenie i wysokość wszystkich ważniejszych szczegółów topograficznych w masywie górskim nazwanym później Strzelecki Peaks. Nie było potrzeby, aby w tym celu udawać się na szczyt.

Strzelecki Peaks

Co więcej, wykonując takie pomiary z kilku miejsc mógł ustalić znacznie dokładniej położenie i rzędne wysoko pożołonych punktów, niż w przypadku, gdyby sam na nich stanął. Mógł również pomierzyć dodatkowe elementy i sprawdzić poprawność swoich pomiarów, a jeśli posiadał odpowiednią wiedzę matematyczną z zakresu teorii błędów, to nawet poprawić ich dokładność za pomocą odpowiednich obliczeń.

Można więc postawić pytanie: dlaczego Strzelecki zadał sobie trud, aby wejść na szczyt? Wszystko, co o nim wiemy, wskazuje, że nie wybrał się tam wyłącznie w celach rekreacyjnych. Musiał mieć jeszcze jakiś powód. W jednym ze swych listów opisuje widok ze szczytu. Oczywiście to, co dotyczy widoczności z dołu, sprawdza się również na górze.

Lokalizacja i kształt szczytów Strzeleckiego powodują, że z góry można obejrzeć nawet więcej niż z dołu. Jednakże z punktu widzenia zadań stojących przed Strzeleckim, wykonanie pomiarów z góry podniosłoby jedynie nieznacznie ich dokładność (zakładając, że znane mu były matematyczne metody wyrównawcze), przy nieproporcjonalnie dużym wysiłku.

Jaki więc miał cel? Czy przeprowadził badania geologiczne? Obserwował faunę? Czy zebrał próbki skał i egzemplarze roślin? Wiemy, że zarabiał sprzedając różne egzotyczne eksponaty muzeom, głównie angielskim. Ciekawe, czy znajdują się wśród nich eksponaty z wyspy Flindersa? Kiedy zostały zebrane? Czy Strzelecki wysłał je, czy też osobiście przywiózł? Którędy szedł do szczytu?

Wędrówka szlakiem na Strzelecki Peaks _Zobacz_ galerię

Szlak turystyczny, jedyny w całym Parku Narodowym, zaczyna się schodkami ponad ogrodzeniem, przy górnej drodze jezdnej i prowadzi pastwiskiem do wiaty, gdzie należy się zarejestrować. Nastęnie kieruje wędrowca do lasu i na prawą (orograficznie geogr. - określenie prawej lub lewej strony) stroną potoku, skąd zakosami do podnóża długiego monolitu skalnego.

Roślinność jest bardzo gęsta, a szlak wytyczono fantazyjnie. Zmienia on kierunek co kilkadziesiąt metrów. Gdyby go nie było, to wyszukanie takiej właśnie drogi wcale nie byłoby łatwe. Czy Strzelecki mógł wędrować w taki właśnie sposób? Mało prawdopodobne, bo dla człowieka gór logiczną drogą byłoby wspinanie się zachodnim, odkrytym grzbietem. Pawłowi Edmundowi szło się wtedy łatwiej, bo roślinność nie była tak gęsta jak obecnie. Wyspiarze opowiadają o wielkim pożarze, który miał miejsce około stu lat temu. Zniszczył on oryginalny eukaliptusowy las, w miejsce którego wprowadziły się zarośla. W czasach Strzeleckiego las w tym rejonie był bardziej przystępny niż teraz.

Kto nie był na wyspie Flindersa i spoglądał jedynie na mapę temu może się wydawać że nazwa Strzelecki Peaks odnosi się do wszystkich szczytów tej grupy górskiej. Otóż tak nie jest. Masyw nie jest mały i posiada wiele samodzielnych wierzchołków, np. Mount Belstead, czy też Mount Razorback.
A więc nazwy określonej w liczbie mnogiej nie można odnieść do całego masywu, tym bardziej, że na współczesnej mapie topograficznej pojawia się nazwa The Peaks of Flinders odniesiona do całego górotworu.wierzchołki strzelecki peaks

Nie ulega wątpliwości, że termin Strzelecki Peaks odnosi się do
← ←
dwóch wierzchołków tego samego szczytu_foto u góry_
wierzchołków charakterystycznych, bo wyglądających jak dwie niemal identyczne głowy skalne ustawione obok siebie na tym samym poziomie.
Rano weszliśmy na szczyt, a późnym popołudniem zabrano nas samolotem na oblot masywu.

Dopiero z góry widać że to prawdziwe uroczysko. Tylko jeden szlak prowadzi do jego wnętrza, jednakże znajdują się tam trzy doliny z potokami (jeden z nich nazywa się Big River) i tyleż grzbietów upstrzonych wyniosłymi turniami. Przejście górnym grzbietem zajmuje dwa dni i, to raczej doświadczonym wędrowcom. Możliwości dla trampów tu nie brakuje, a mówimy jedynie o Szczytach Strzeleckiego, które stanowią tylko fragment tej wielkiej i niezwykłej wyspy.

Na początku, podczas spotkania z miejscowymi, pokazałem slajdy z Tatr i Bieszczad, a po kilku dniach uwiadomiłem sobie, że istnieje podobieńtwo między tymi drugimi a wyspą Flindersa. Oba obszary były względnie niedawno bezludne i oba poddano wielu, w większości niefortunnym, eksperymentom.

W Bieszczadach, po 1950 roku, władza ludowa starała się wyciąć wszelkie dostępne w dziewiczych kniejach drewno, osadników posadzić na surowym korzeniu, zasiedlić te góry więźniami (polska, odmiana „soft” Archipelagu Gułag), a ponadto motoryzować je z pomocą harcerzy. Wszystkie te przedsięwzięcia padły.

W rejonie wyspy Flindersa pierwszym eksperymentem było wybicie fok. „Udał się” on znakomicie. W kierunku zachodnim znajduje się spora 1600-hektarowa Prime Seal Island (Wyspa Fok Przedniej Jakości). Nawet jednego takiego zwierzęcia już tam nie uświadczysz. Pozostała tylko nazwa.
Kiedy już wszystkie foki zostały przerobione na olej i futra, zaczęło się wybijanie burzyków. Były ich miliony. Zostało jeszcze trochę.

W roku 1833 dwustu dziesięciu tasmńskich Aborygenów, którzy przeżyli tamtejsze ludobójstwo, przywieziono na pustą wówczas wyspę Flindersa, gdzie zamierzano ich uczyć nowego, chrześcijańskiego życia. W osadzie Wybalena wybudowano im nawet kaplicę obecnie odrestaurowaną, trzeci na liście najważniejszych zabytków Tasmanii. Ale niewdzięczni poganie nie chcieli się nawrócić i złośliwie wymierali.

W latach 1886 - 87 cała wyspa została pomierzona przez Johna Browna, który zamierzał ustalić tereny kwalifikujące się pod uprawę a także obszary leśne do wycięcia. Przy tej okazji próbował zmienić nazwę góry, wprowadzając termin The Peaks of Flinders i eliminując Strzelecki Peaks. Dowód wisi na ścianie w muzeum Emita. Po II wojnie światowej rząd zdecydował osiedlić na wyspie Flindersa byłych żołnierzy. Każdy z nich dostał po sto hektarów ziemi i dom, ale tylko niektórzy mieli kwalifikacje rolnicze. Przetrwało zaledwie kilku.

Dzisiaj wyspa nie rozwija się jak cała Australia, włącznie z Tasmanią. Zaludnienie jest niewielkie, a bezrobocie większe niż gdzie indziej. W hotelach i motelach jest więcej łóżek niż gości. Kempingi są puste.

Mieszkańcy wyspy potrzebują bodźca, i wierzę, że Strzelecki oraz Polacy w Australii mogą im pomóc.
Wybrali się na Szczyty Strzeleckiego, dla uczczenia rocznicy pierwszego wejścia. W miejscowym muzeum trzymają artykuły o Strzeleckim w języku polskim. Z pewnością ucieszyliby się bardzo, gdyby Polacy zaznaczyli swoją obecność na wyspie. Można liczyć na ich wielkie zainteresowanie i życzliwą pomoc.

Jestem przekonany, że akcja mająca na celu spolonizowanie wyspy Flindersa przyniosłaby wiele korzyści Polakom mieszkającym w Australii.

Jest to piękna, ale mało znana wyspa, już posiadająca istotny polski element. Śmiało można spopularyzować jej naturalne walory. Dla tych, którzy chcą odpocząć może to być miejsce atrakcyjnej emerytury. Być może niektórzy polscy naukowcy w Australii skusiliby się do podjęcia badań zwłaszcza w zakresie historii, środowiska naturalnego i turystyki.

Trousers Point

Harcerze mogliby tam organizować wspaniałe obozy, zwłaszcza na cyplu
← ←
Trousers Point_foto u góry_ , położonym u podnóża Szczytów Strzeleckiego. Druhów można by zatrudnić do przeprowadzenia wywiadów z miejscowymi, dokumentując w ten sposób miejscową tradycję i obyczaje.

Wilki morskie o sportowych inklinacjach, już mogą wystartować w corocznych wyścigach jachtów, połączonych z bieganiem na trzy szczyty: Strzeleckiego na Wyspie Flindersa, Mt. Wellington wznoszący się nad Hobart i Mt. Graham na półwyspie Freycinet. Każdy może uczestniczyć w dwóch dorocznych wyprawach na szczyt: 13 stycznia i 20 lipca. Polskie media mogłyby reklamować takie inicjatywy i samą wyspę.

A gdyby znaleźli się chętni do uczestnictwa w takich akcjach, to może nawet warto byłoby doprowadzić do porozumienia między wiodącymi organizacjami polonijnymi na Tasmanii (Związek Polaków w Hobart) i w Wiktorii (Federacja Polskich Organizacji w Wiktorii) i miejscową władzą, określające polonijny wkład i lokalną pomoc.

W Australii znajdują się trzy szczególne regiony, mocno związane ze Strzeleckim poprzez jego pracę odkrycia i nazewnictwo. Są to: Mt Kosciuszko, Gippsland i Flinders Island. Polacy niegdysiejsi i współcześni, dokonali dużego wkładu intelektualnego i materialnego w dwóch pierwszych rejonach. Myślę że warto zająć się też tym trzecim.

Strzelecki National Park posiada szczególną wdzięczną cechę - jest pokryty kwietnymi kobiercami. Interesujace, że większość z nich to nieśmiertelniki (everlasting daisies), bardzo podobne do rosnących na Mt Kościuszko. To właśnie jeden z nich wysłał Strzelecki do Adyny Turno, jako przekaz wolności, patriotyzmu i miłości.

Tekst wygłoszony 3 stycznia 1997 na seminarium w Melbourne podczas PolArt 1997