Niepotrzebne mity biografii Strzeleckiego - cz.2

Witold Łukasiak - Melbourne


Sprawa rozliczeń z Sapiehami

O sprawie z Sapiehami Lech Paszkowski pisze:

Żmichowska insynuowała, że Strzelecki jako plenipotent dóbr książęcych był malwersantem i okradał swego chlebodawcę. Jeśli Franciszek Sapieha, umierając w maju 1829 roku zapisał mu dużą sumę 50.000 dukatów, to zapewne nie robił tego bez namysłu, ani bez powodu. Jego syn Eustachy, który przybył z Anglii, albo tuż przed zgonem ojca, albo już po śmierci, podobno zakwestionował testament.

Jest chyba pewne, że nie wypłaciłby Strzeleckiemu odprawę 12.000 dukatów, gdyby miał w ręku jakiekolwiek dowody jego nieuczciwości. Suma ta wyniosła około jednej czwartej zapisu i miała mniej więcej wartość 6.000 funtów szterlingów.
Słabczyński pisał, że te zasoby gotówki Strzelecki powiększył obracając je w Petersburgu i Moskwie, zapewne na giełdach zbożowych.
Trudno sobie wyobrazić, by bez takich poważnych sum mógł on utrzymywać się we Francji i Anglii przez cztery lata, podróżować po świecie niemal dziesięć lat, a potem jeszcze inwestować w Anglii duże pieniądze na wykupienie sobie dożywotniej renty w wysokości 400 funtów rocznie.
Plotki Żmichowskiej o sprzedaży przez Strzeleckiego czterech folwarków z klucza Bychowskiego zdementował już Słabczyński, gdyż nie było ich w żadnych rejestrach gospodarczych.

Powstanie listopadowe

Na temat powstania innej legendy o udziale Strzeleckiego w powstaniu listopadowym Lech Paszkowski napisał:
Słabczyński, który przesadnie uwielbiał Strzeleckiego, przyczynił się do narodzin legendy powstańca listopadowego.

W artykule „Mity w polskich biografiach Pawła Edmunda Strzeleckiego…” opierając się na szczegółowym badaniu nowych materiałów archiwalnych Lech Paszkowski wyjaśnia następująco ten mit:

… Strzelecki własnoręcznie napisał na podaniu naturalizacyjnym, że „Monsieur (a więc nie hrabia) de Strzelecki nie jest politycznym uchodźcą, opuścił swój kraj rodzinny z własnej woli na długo przed pamiętnymi wypadkami roku 1830.”

Nie ma żadnego powodu by wątpić, że Strzelecki napisał prawdę.

Mity wielkiego odkrywcy i prawdziwe zasługi

Lech Paszkowski uważa, że Strzeleckiego bardziej należy cenić jako badacza i naukowca, aniżeli jako wielkiego odkrywcę. Co prawda w Australii przeszedł z plecakiem 11.000 km, ale w tym jedynie około 300 km po terenach wcześniej nie odkrytych przez białego człowieka.

Lech Paszkowski pisze:

Zasługi Strzeleckiego w Australii polegały przede wszystkim na jego badaniach naukowych, na sporządzeniu olbrzymiej, pierwszej mapy geologicznej wschodniej Australii i Tasmanii, na opracowaniu i wydaniu książki, która przez 45 lat była prawdziwą encyklopedią wiedzy o geologii tego kontynentu, na wyrysowaniu pierwszej mapy prowincji Gippsland (o czym Australijczycy często i chętnie zapominają), na rozszerzeniu wiedzy geograficznej, na zadziwiająco dokładnych, jak na rok 1842, analizach chemicznych węgla, bitumenu i asfaltów.

… Odkrycie złota w Australii przez Strzeleckiego, było tylko ciekawostką, która nie odegrała absolutnie żadnej roli w historii, chociaż miało potencjalne szanse zmienienia torów dziejów tego kraju. Gdyby gubernator Gipps pozwolił na ogłoszenie odkrycia w roku 1839 to masy poszukiwaczy, które zapełniły Kalifornię w roku 1848, dając początek wspaniałej metropolii San Francisco, skierowałyby się do Australii, zmieniając historię tego kontynentu i wzmacniając niepomiernie potencjał wcześniejszego rozwoju.

Domniemane fortuny

Krążące pogłoski o bogactwie Strzeleckiego nie pokrywają się z prawdą. Legendy, że był właścicielem kopalń w Australii czy flotylli statków, albo że ożenił się z bogatą Amerykanką, która zostawiła mu milion dolarów są całkowicie bezpodstawne.

Lech Paszkowski pisze:
Należy jednak podkreślić że Strzelecki w swoim życiu potrafił dbać doskonale o sprawy materialne.
… Od roku 1855 wynajmował dwupiętrowy dom w prestiżowej dzielnicy Londynu. W stajniach miał karety, konie cugowe i wierzchowca, a na ścianach domu wartościowe obrazy. Doglądało go czterech służących.
Żmichowska pisała, że żył jak lord, co pewnie nie było dalekie od prawdy.

Lecz gdy spadkobierca, a jednocześnie wykonawca testamentu, spisanego w podejrzanych okolicznościach, w ostatnich chwilach życia Strzeleckiego, nieznany urzędnik bankowy zrealizował obligacje bankowe, udziały, akcje i cały ruchomy majątek to odziedziczył około 10.000 funtów.

Na zakończenie artykułu w rozdziale „Nowe przyczynki do życiorysu” Lech Paszkowski podaje nowe udokumentowane fakty z życia Strzeleckiego.


W Tygodniku Polskim nr 6 z dn. 27.02.2008 r. w artykule „Film o Strzeleckim przyjedzie do Australii” Ernestyna Skurjat - Kozek, która propaguje Strzeleckiego i Kościuszkę, i jest „duszą” organizowanego w kwietniu „Mound and Mount Kosciuszko Festival” entuzjastycznie pisze:

… „Na filmie będą oczywiście romantyczne i dramatyczne sceny, w tym scena nieudanego porwania Adyny, scena pobicia Strzeleckiego przez hrabiego Turno, praca u księcia Sapiehy, wyjazd Strzeleckiego z kraju, list wysłany do Adyny z Góry Kościuszki wraz z kwiatem, spotkanie z Adyną po latach.”

Należy sprostować, że Adam Turno nie był hrabią.
Natomiast był birbantem pierwszej wody. Jak wynika z jego własnych zapisków, między 1 maja a końcem grudnia 1820 roku, co Lech Paszkowski dokładnie podliczył, przebywał 14 razy w Dobrzycy, 9 w Poznaniu, 6 w Sędzinach, po 3 w Goraju i Wyciążkowie, 2 razy w majątku Wełna, w Czerwonej Wsi i Radojewie i jeszcze czterech innych. Odwiedził też Kalisz i Warszawę.
Wynika z tego, że co kilka dni przenosił się z dworu do dworu.
Odziedziczone majątki przehulał w krótkim czasie oraz stracił na procesy sądowe i w rezultacie był bardziej goły, niż młody Strzelecki, któremu zarzuca brak majątku.

Jeśli w filmie o Strzeleckim znajdują się sceny, o których pisze Ernestyna Skurjat - Kozek, film ten ośmieszy Strzeleckiego, o którego prawdziwy wizerunek, Lech Paszkowski walczy piórem dziesiątki lat z „poprawiaczami i ozdabiaczami historii”.

Taki film jest niepotrzebny w Australii.

Melbourne, 8.04.2008 Witold Łukasiak
Artykuł ukazał się w „Tygodniku Polskim” z dn. 16.04.2008 _Zobacz_ fragment.