„ Ballada o odkrywcy ”

pamięci Strzeleckiego

Najpierw własne ciało
Było takie samo
Jak tamte inne ciała zgięte w pół
Nad łanem żyta

— Dalej ciała kobiece
Młodziutkie a już cudze
Tej co wiedziała wszystko
Tej co nic nie wiedziała
I chciała z nim uciekać

Co za wstyd dla rodziny

— Dalej
Zawiłości Honoru i Ojczyzny
Między wojnami
Rozważane w Berlinie przy karcianym stoliku
Posmakował, odrzucił

— Dalej czarodziejstwo nauki
Alchemii śmiertelników
Gdy dookoła świat malał
W dyszeniu kotłów parowych
W brzęku wykuwanych szyn

— Dalej jeszcze żaglowce
Pieśni oceanu
Ziemie wciąż nie odkryte
Ludy nieopisane
Języki do zrozumienia

corn ship

podróżnik

I jeszcze dalej
Do granic
Wytrzymałości ciała
Gnanego wolą żelazną
By co zaczęte – dokończyć
Opisać
Nazwać
Przekazać

— Odkrył i sławę
Wagę orderów
Patos przemówień na cześć
Wyszarpywanie zasług
I nagród
I miejsc na cokołach.

— Dalej odkrył
Jak boli śmierć przyjaciela
Co sam podążył w nieznane
W pogoni za marzeniem
I jak złudna jest pamięć miłości
Sypiąca się w proch
Jak stare listy

Niech się ballada wije jak życie dokoła świata
Niechaj tygodnie zmieni w miesiące, zimy i lata
Barwami złudzeń niechaj się mieni
O tym, co blisko trzymał się ziemi
Co wierzył

pamięci Strzeleckiego

musi pomóc głodnym

— Że musi pomóc głodnym
Upiec swój własny chleb
Szukać krajów szczęśliwych
Gdzie można zaczynać lepiej
Od nowa
I który w końcu pojął
że ziemia wszędzie rodzi
Jeśli jej dać co trzeba
Mądrze
I odkrył
że ludzie tacy sami wszędzie
Nie pragną słuchać

Gdy już zrozumiał wszystko
Umarł z poczuciem goryczy
To co zostało po nim
To będzie ballada o nas

 

© Anna Habryn 10. 11. 2008