Hrabia Strzelecki pomoc
ofiarom głodu na Zielonej Wyspie - 2
Paweł Hamera & Agencja wydawn. AS
Działalność Strzeleckiego
Dnia 22 stycznia 1847 r. John Baskett Standish Haly, członek komitetu Brytyjskiego Stowarzyszenia (B.R.A.), napisał do Charlesa Trevelyana list o następującej treści:
„Komitet Brytyjskiego Stowarzyszenia poprosił mnie, abym poinformował Pana, że zaakceptowano usługi oferowane przez hrabiego Streiizkiego [sic!], który ma udać się do Irlandii i odwiedzić hrabstwa: Sligo, Donegal i Mayo oraz takie rejony, które mogą być również wybrane w późniejszym czasie;
… poproszono mnie również, abym poprosił Pana, żeby pomógł Pan hrabiemu nawiązać kontakt z Sir Randolphem Routhem”.
[sekretarzem rządowego Komitetu Pomocy - P.H.] [5].
Strzelecki został przedstawicielem Stowarzyszenia odpowiedzialnym za niesienie pomocy w trzech wymienionych hrabstwach na północnym zachodzie Irlandii.
Został on wysłany do rejonów kraju, które w największym stopniu zostały dotknięte klęską głodu. Jeszcze pod koniec stycznia 1847 r. Strzelecki był już w mieście Westport, w hrabstwie Mayo.
Od razu po przybyciu na Zieloną Wyspę Strzelecki zwrócił uwagę na opłakaną sytuację Irlandczyków oraz wszechobecne cierpienie, co ukazał w swoich raportach.
W tym z 29 stycznia 1847 r. czytamy: ⇒ ⇒
codzienna ilość zgonów przewyższała ilość trumien…
Pomiędzy Carrick i Sligo zaobserwowałem niezliczoną ilość błąkających się i obszarpanych rodzin…
W Sligo ujrzałem ulice zatłoczone wynędzniałymi ludźmi; wyły z głodu, ale zachowywały się przy tym spokojnie i z poszanowaniem innych osób oraz ich mienia.
W przytułku straszna liczba osób cierpiała z powodu gorączki i dyzenterii, co w większości przypadków kończyło się śmiercią”.[6]
Strzelecki musiał podróżować w bardzo ciężkich warunkach pogodowych, co podkreślił w jednym ze swoich raportów:
„ Od czasu mojego przybycia do tego nieszczęsnego kraju, każdego dnia widać tylko na przemian śnieg, grad, deszcze, mróz oraz odwilż.
Często następujące po sobie burze śniegowe utrudniają moje podróże do tego stopnia, że jestem zmuszony porzucić powóz i poruszać się dalej na piechotę, aby dotrzeć na miejsce.
Obecne warunki pogodowe tylko potęgują ludzkie cierpienia, gdyż spośród tysięcy osób, które napotkałem, nie widziałem nawet jednej, która miałaby odpowiednie odzienie przy tak przeszywającym mrozie jaki jest teraz doświadczany; przeciwnie, co można ujrzeć to wygłodniałe, blade, drżące i wycieńczone chłopstwo, owinięte w najnędzniejsze łachmany, stojące lub brnące w śniegu boso ” [7]
Warto zwrócić uwagę, że Strzelecki był doświadczonym podróżnikiem i nie straszne były mu ciężkie warunki pogodowe.
Na to, że Polak podróżował w ekstremalnych warunkach podczas swoich poprzednich wypraw, zwracano uwagę w irlandzkiej prasie.
Można stwierdzić, że okazał się on odpowiednią osobą do niesienia pomocy w tak ciężkich warunkach i nie zważając na utrudnienia, był niezwykle skuteczny w organizowaniu wsparcia dla ofiar głodu.
W ciągu niespełna dwóch miesięcy utworzył komitety pomocy i zorganizował składy z pożywieniem oraz wsparł w znacznym stopniu mieszkańców hrabstw, za które był odpowiedzialny.
Do 1 marca 1847 r. Polak udzielił pomocy w 65 miejscowościach, rozdał 30 beli sukna, 1020 worków ryżu oraz 1905 beczek z mąką kukurydzianą.
Działalność Strzeleckiego okazała się szczególnie istotna w okresie, kiedy rząd brytyjski przechodził z systemu niesienia pomocy za pomocą robót publicznych na sieć kuchni polowych.
W związku z tym, że roboty często zamykano przed tym, jak otworzono kuchnie, pomoc charytatywna była szczególnie potrzebna. Na ciężką sytuację w tym okresie przejściowym zwracał uwagę sam Strzelecki. Duża liczba osób umierała też w tym czasie z powodu epidemii gorączki głodowej.
Sam Strzelecki prawie stracił życie, niosąc pomoc innym, kiedy w kwietniu 1847 r. zaraził się tyfusem głodowym. Zahartowany Polak pokonał chorobę, co przypisywał temu, że doświadczył już epidemii w różnych krajach. Niemniej jednak jej skutki doskwierały mu do końca życia.
